25 Stycznia 2016

Kolejny sukces młodego teatru


 

      Scenariusz jest prosty: do pustego lokalu gastronomicznego III kategorii w Tykocinie, dobrze znanej średniemu pokoleniu „Narwianki”, wchodzi dwu zawianych lekko facetów, którzy zamawiają alkohol i rozpoczyna się szalona akcja.

 

      Faceci drocząc się z bufetową snują przebiegające w zawrotnym tempie historie, które dzieją się w jadącym autobusie, w sali kina „Hetman”, w jakimś tykocińskim domu. Sączy się napój wysokoprocentowy, a dzieje się to w świecie, w którym wszystko jest przerysowane i podporządkowane maksymalnej ekspresji. Aktorzy i widownia odrywają się niemal od rzeczywistości i w końcu przedstawienia bufetowa, narratorzy i  bohaterowie opowiadanych opowieści odlatują w  szalonym tańcu, miesza się też prawda i fikcja. To co wydaje się prawdziwe, okazuje się mistyfikacją, ksiądz okazuję się być przebranym tajniakiem. A tak naprawdę – nie wszystko jest przecież na serio, to tylko 40 procent (%) prawdy. Aktorzy apelują do widzów o zachowanie dystansu wobec wszystkiego, co widzieli i słyszeli.
Potem znów jest pusto w lokalu, a po pewnym czasie wchodzi do „Narwianki” dwu lekko zawianych facetów...

 

     O czym jest to przedstawienie? O pladze alkoholizmu w latach 60-tych w Tykocinie? Chyba nie. W każdym razie nie tylko, chociaż odniesienia są w pełni uzasadnione, alkoholizm był wówczas plagą i zawłaszczał coraz to nowe rejony, czego dowodem – dla mnie znamiennym i szokującym, było przekształcenie tykocińskiego Domu Książki przy ul. Bernardyńskiej w pijalnię piwa. Alkohol był też źródłem wielu rodzinnych tragedii.

Ale ważne jest co innego. Moim zdaniem przedstawienie pokazało, w jaki sposób teatr może unieść się ponad rzeczywistość, w rejon nieograniczonej kreacji. Zdaję sobie sprawę, że w Tykocinie będą widzowie, którzy poczują się tym zaszokowani. Ale konieczny jest tu dystans, by lewitować swobodnie ponad dachami Tykocina, dzisiejszego i dawnego, nad którym możemy zadumać się i uronić łezkę wzruszenia, jak w piosence Ryśka Matusiewicza, która pointuje przedstawienie. Jak się okazało, umiejscowienie akcji w „Narwiance” spowodowało artystyczne konsekwencje, wstąpienie w autonomiczne rejony sztuki, gdzie wszystko jest możliwe. Pokazali to swoja brawurową, niemal profesjonalną grą kilkunastoletni aktorzy, jeszcze niedawno uczniowie Gimnazjum w Radulach, pod kierunkiem Marcina Kwiatkowskiego, którzy także przygotowali scenariusz ( zaadaptowali także fragment opowiadania Marii Kuncewiczowej „Dwa księżyce”), napisali żywe dialogi. Zadziwiał aktorskimi metamorfozami Marcin Kwiatkowski, który pokazał swoje – nieznane widowni – możliwości w dziedzinie aktorstwa charakterystycznego. Jako kierowca autobusu wystąpił gościnnie Rysiek Matusiewicz, kompozytor „szalonego tanga” i lirycznej piosenki finałowej.

 

     Szczególne podziękowanie zespół aktorski złożył reżyserowi, panu Januszowi Kozłowskiemu, za opiekę merytoryczną, za cenne uwagi nad scenariuszem i inscenizacja.

 

     Chcę podkreślić, iż sukces tego teatralnego wydarzenia oparty jest na półrocznej wytężonej pracy zespołu aktorskiego, dziesiątkom prób, które umożliwiła dyrekcja Zespołu Szkół w Radulach i zgodziła się wypożyczyć szkolną scenę. Nauczyciele z Radul byli także obecni na widowni.

 

      Przedstawienie zostało pokazane dzięki właścicielowi „Villi Regent”, Mariuszowi Ciołko i Annie Ciołko. A brak sali widowiskowej z prawdziwego zdarzenia we Tykocinie wciąż jest sprawą otwartą i coraz bardziej palącą.

 

 

Przedstawienie "40% prawdy" odbyło się w sobotę 23 stycznia 2015 roku o godz. 19.00